W czasach, kiedy sklepy opanował ocet i za dekoracje służyły gołe haki, a komercja była synonimem normalności, chętnie przyjmowaliśmy paczki z Zachodu, ciesząc się z masła wypalającego dziury w języku solą, kolorowymi ciuchami, zabawkami, olejem i makaronem i co tam Caritas i dobrzy ludzie zapakowali. Ale pamięć mamy krótką, kto by pamiętał o tym, kiedy największą bolączką jest znalezienie w tym przesycie czegoś, czego przyszły obdarowany jeszcze nie ma? Nie ważne, czy to mu jest potrzebne czy też nie... Akurat tak się składa, że administracja zafundowała mi widok na śmietnik. Jeszcze nie jest zamknięty na wielki klucz. Mam doskonałą okazje przyjrzeć się osobom, które utrzymują siebie, swoich bliskich i zwierzęta zabierając ze śmietników rzeczy nam już niepotrzebne, zbyteczne, a u nich mają szanse na drugie życie. Jest pan Janek w czerwonej czapce, zbierający makulaturę. Ma wielki wózek, wybiera pudła i gazety. Ma dziś szczęście, ulotkarz wyrzucił do pojemnika całą paczkę gazetek z najbliższego supermarketu. Pan Jan mieszka w nieogrzewanym domku, nawiózł sobie już drewna na opał. Też znalezionego w śmietnikach. Będą go ogrzewać połamane krzesła, taborety wypaczone, a dopiero co kupione przez sąsiadkę z parteru... Towarzyszy mu piesek przybłęda, wilczur ze smutnymi oczami. Był przywiązany w lesie do drzewa, latem zeszłego roku...
Zaraz za nim przemyka jak duszek młoda kobieta, zawstydzony wzrok w bok odwraca. Szuka ubranek dla swojej córki. Chociaż pracuje na cały etat, a nieraz nawet dłużej, to i tak trudno jej utrzymać siebie i córkę - a mała chodzi przecież do szkoły, szkoła to nie tylko podręczniki i zeszyty. Podręczniki trzeba kupować każdego roku nowe, bo teraz panuje moda na jednorazowe książki, nie można odkupić używanych za pół ceny lub nawet mniej. A córka chce wyglądać tak, jak jej rówieśniczki - to znaczy modnie. Znajduje ubranka w reklamówkach. Odwiedza też zaprzyjaźniony sklep z używaną odzieżą, gdzie może kupić niedrogo nawet firmowe rzeczy."Trzeba sobie jakoś radzić" kończy szybko i już jej nie ma. Pan Wiesiek chodzi sam - jeszcze opłakuje kolegę, co nawet nie miał czterdziestki, a już kwiatki od spodu wącha." A przecież mówiłem mu, żeby tyle nie pił.... ale jak tu nie pić kiedy zimno i chce się jeść? Poza tym pani, świat bez znieczulenia nie jest ładny... teraz to sam muszę chodzić i sam mieszkam. Smutno mi". Przed dziesięciu laty pan Wiesław miał firmę, był szewcem. Teraz już nikt nie reperuje butów, taniej kupić nowe... A teraz się dziwi, dlaczego tyle jedzenia ludzie wyrzucają."Patrz pani, cały słoik dżemu i do kontenera wrzucony. Przecież to grzech wyrzucać jedzenie kiedy tyle głodnych chodzi... a tu niech pani spojrzy, całe paczki makaronu i ryżu nawet nie rozpakowane! Każdego ranka pojawia się z wielką regularnością Starsza Pani. Zbiera tylko puszki do wielkich reklamówek. Już się nie wstydzi. Ma dwoje dorosłych dzieci - nadal chce im pomagać. Są panie z osiedla, co przychodzą do śmietników po chleb dla ptaków. Bardzo się dziwią, że ludzie wyrzucają całkiem świeże pieczywo i to w takich dużych ilościach... nie umieją mnie i sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego aż tak wiele ludzie kupują - przecież teraz można kupić chleb i bułki przez cały tydzień? W śmietnikach są też koty, szukające czegoś na ząb. Niestety, trudno im dostać się do zapakowanych szczelnie w worki foliowe smakołyków. Na szczęście dba o nie pani Marta, co z własnej renty kupuje dla nich jedzenie i wszystkie swoje podopieczne futrzaki wysterylizowała za własne pieniądze. Tylko dokarmia te zwierzęta bardzo dyskretnie, już się nasłuchała, że trzeba to wyłapać bo nic tylko choroby i pchły roznoszą... A koty są takie śmieszne i bardzo ładne. Śmietnik nie jest jak widać cmentarzem dla rzeczy zbędnych. Jest czyśćcem - jedne przedmioty mają ponowną szanse powrotu do życia. Żeby ułatwić im rewitalizacje możemy dokonać jednego zgrabnego i nie wymagającego dużego wysiłku zabiegu - wystarczy zapakować ubrania, naczynia, zabawki i inne zbędne, a zdatne do użycia rzeczy, także żywność, w osobną reklamówkę i wystawić je obok kontenera. Robię tak od lat i wiem, że rzeczy znikają. Czasami zostają rozbebeszone i rozrzucone. Cóż, nie same anioły chodzą po śmietnikach. A w wypadku wielkogabarytowych sprzętów wystarczy nakleić kartkę: "działa" lub "popsute". Znajdą się amatorzy na jedne i drugie.Wiem, że jest zakaz wyrzucania sprzętu AGD do śmietnika, ale skoro jest powszechnie lekceważony to może naklejajmy te kartki. Ubrania wrzucone do specjalnego kontenera nie trafiają do PCK i nie wiadomo, co się z nimi dalej dzieje. Niektórzy przebąkują, służą jako podkład pod autostrady i nie trafiają do biednych... A poza tym PCK wymaga rejestracji w MOPS-ie, a to może być nie do przejścia dla niektórych potrzebujących, z różnych przyczyn - wstydu, braku meldunku czy też jakiegokolwiek dokumentu. Wszędzie teraz zresztą są kamery sportowe Aliexpress, które rejestrują każdy ruch i to w wysokiej jakości. Z organizacjami charytatywnymi bywa różnie. Najczęściej wybieramy te, które są modne, o których jest głośno. A przecież tworzenie wizerunku kosztuje. Wystawne, luksusowe przyjęcia dla darczyńców i szumne bankiety pochłaniają góry pieniędzy, które można by spożytkować dla potrzebujących. Kto z was sprawdził, ile wsparta waszym datkiem organizacja pożytku publicznego przekazuje pieniędzy na działalność, a ile na administracje,ogrzewanie i czynsz? Dlatego właśnie warto kochać się codziennie, kochać innych ludzi, bo to przyjemne i zdrowe. Nie wszyscy jesteśmy jednakowi, a co się z tym wiąże, nie wszyscy chcemy i nie wszyscy możemy pracować. Zbieranie surowców wtórnych daje moim bohaterom zajęcie, poczucie, że mają wpływ na swoje życie, coś od nich zależy. Przy okazji robią dużo dobrego dla środowiska zmniejszając ilość odpadów. Zamykanie śmietników nie daje gwarancji, że będzie czysto. Sami lokatorzy zapominają wielkiego klucza do śmietnika, rzucają śmieci przed zamkniętymi drzwiami. A kto ma zamiar podrzucić śmieci ze swojego domu czy działki i tak to zrobi zostawiając worki przed śmietnikiem. A to, czy zamknięty śmietnik będzie bardziej bezpieczny? Nie umiem odpowiedzieć. Nie słyszałam, aby zbieraczka makulatury czy dokarmiaczka kotów zaatakowała jakiegoś mieszkańca. A sami zbieracze mówią, że to pewnie Unia wymyśliła takie przepisy...
0 Comments
Leave a Reply. |
O autorceTo ja Natalia, jestem uczennicąV LO w Krakowie i to mój prywatny pamiętnik w którym zamieszczam ciekawe (albo i nie) myśli oraz artykuły. W przyszłości chciałabym zostać dziennikarką. Archives |